Podczas pobytu w Kołobrzegu u babci, razem z przyjaciółkami, które zaprosiłam tam na tydzień, pojechałyśmy rowerami do małej miejscowości nadmorskiej zwanej Rogowo. Trasa była całkiem fajna, pomijając ludzi w Dźwirzynie namiętnie uprawiających walking na trasie rowerowej. Dobrze że nikogo nie rozjechałam, choć miałam niesamowitą ochotę. Wcześniej wyczaiłam że w Rogowie są jakieś militarne ruiny. Chwilę po minięciu tabliczki z nazwą miejscowości, zobaczyłam plac i mały, ceglasty opuszczony budynek. Uzbrojona w aparat i szwajcarski scyzoryk wkroczyłam do środka. Budynek był częściowo wyburzony, z sufitu wystawały jakieś dziwne cosie z otworami, po lewej były małe betonowe schody wątpliwego bezpieczeństwa. Po obfotografowaniu dołu udałam się z Hanią wyżej. Niestety zostałyśmy niemile powitane przez pozostałości po jakiś żulach. Bardzo niemile. Przez wyłom w ścianie widać było wnętrza kotłów. Wlazłyśmy na ostatnie piętro, gdzie były wielkie dziury od tych kotłów. Dziwne miejsce. Brak większych idei dotyczących przeznaczenia owej budowli potęgowało delikatne uczucie niepokoju.
Poniżej budynek stołówki.

Chyba znalazłam nowe hobby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz